Słowo na początek

Zaznaczam, że to mój pierwszy tego typu projekt.
Fanfic powstał na podstawie Kuroshitsuji (och, jaka ja oryginalna xD). Przewiduje siedem rozdziałów plus kilka specjalnych, pisanych lżejszą ręką. Rozdziały będą się pojawiać co tydzień.
Ogółem będzie dużo zwrotów akcji, epickich motywów... A tak poważnie, to nie spodziewajcie się po mnie za dużo. Nie ma szału, dupy nie urywa, ale mam nadzieję, że chociaż jednej osobie spodobają się moje wypociny.
Zostały jeszcze dwa rozdziały do zrobienia- później będę pisała okazyjnie. Może jakiś pastisz walnę.....Hmmm....

środa, 12 września 2012

Specjal w ramach wyjaśnienia

Rzecz dzieje się dwa lata przed przyjazdem Wictorii Wundergeist do Londynu.

Hofgarten prezentował się jesienią wyjątkowo. Złoto-bordowe liście sypiące się z drzew. A przy fontannie ona. Przepięknie eteryczna dama w błękitnej sukni i lśniących w słońcu srebrnych prawkach okularów. Z jasną cerą i włosami wyglądała ja nimfa wodna, która zatrzymała się przy źródle. Co prawda, nie była człowiekiem, ale ten, na którego czekała również nim nie był. Wysoki brunet w nienagannie skrojonym czarnym fraku przywitał ją pocałunkiem. Tworzyli śliczną parę- jak czerń i biel.
- Ślicznie wyglądasz, Wictorio- zauważył brunet.
- Dziękuję, to miłe- odpowiedziała młoda kobieta czując jak na jej twarzy rozkwita rumieniec.
- Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy mając cię przy sobie- wyznał kucając przed nią by móc spojrzeć jej w oczy. Delikatnie wziął ją za rękę.- Chciałbym ci coś dać...
- Ale ja nie potrzebuję prezentów- zapewniła Wictoria, patrząc z rozczuleniem na ukochanego.
-Ale zasługujesz na to by obsypywać cię złotem i diamentami. Niestety wiem, że nie lubisz złota ani diamantów. Dlatego mam dla ciebie to- brunet nałożył na jej palec srebrny pierścionek z czerwonym rubinowym oczkiem.
- Nie trzeba było...- przyznała Wictoria patrząc na iskrzący się w słońcu rubin.- Znając mnie zaraz go zgubię...
- Nie szkodzi. Wtedy dostaniesz drugi- zapewnił mężczyzna patrząc na białowłosą z uwielbieniem.- Przecież wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko.
- Wszystko?
- Tak, wszystko.
***
Rzeczywiście, zrobił dla niej wszystko. A później zostawił ją. Było to okrutne, lecz według Sebastiana słuszne. Nie mogli przecież dłużej być razem. Wictoria zdała egzaminy i została pełnoprawną Shinigami. Demon i Bogini Śmierci... Powinni się nienawidzić, a nie kochać. Właśnie dlatego odszedł.
Wictoria jednak tym nie wiedziała. Przez miesiąc nie mogła się pozbierać. Jej najlepsza przyjaciółka, Annelise próbowała ja pocieszać na najróżniejsze sposoby. Żaden jednak nie dział- poczynając od czekolady, a na balach w Nymphenburgu kończąc.
- Wiki...- nie możesz tego roztrząsać w nieskończoność- przyznała Annelise podczas pewnego grudniowego popołudnia.- On najzwyczajniej nie wiedział co traci... Jesteś śliczna, przesłodka i w ogóle... Faceci to idioci, zapamiętaj.
- Ale nikt nie przytula ani nie całuje jak oni....- szepnęła cicho Wictoria siedząc na parapecie z podkurczonymi nogami.
- A zakład?- Annelise podeszła do przyjaciółki i ściągnęła ją z parapetu. Przez chwilę patrzyła na nią wahając się, po czym przyciągnęła Wictorię do siebie i pocałowała. Białowłosa się nie broniła, Annelise nie wiedziała czy to przez depresję było jej wszystko jedno czy... czy podobało jej się. Dopiero gdy Wictoria odwzajemniła pieszczotę przyjaciółki, Annelise nabrała pewności. Już żaden facet nie zabierze jej przesłodkiej panny Wundergeist.

niedziela, 5 sierpnia 2012

Na zakończenie

Wiele osób już widziało ten rysunek (mam na myśli te niewinne duszyczki, które dowiedziały się o moim koncie na deviantarcie). W każdym razie z racji, że nie mam co napisać, jebnę ten obrazek.

Jebłam.

piątek, 3 sierpnia 2012

Bal cz.3- zakończenie

  Po najgorszym tańcu w życiu Wictoria odepchnęła od siebie Sebastiana i podbiegła do stolika. Chciała teraz tylko przytulić się do Grella i zapomnieć o tym co miało miejsce przed chwilą.Przy stoliku zastała jednak tylko Undertakera i rozszarpany bukiet róż.
- Gdzie Grell?- zapytała zdezorientowana.
- Wyszedł- wyjaśnił grabarz.
- Ale jak to... wyszedł?!
- Normalnie, drzwiami.
Wictoria wybiegła z posiadłości stukając obcasami na schodach. Nie liczył się chłodny wiatr smagający ją po ramionach ani rozwiewające się fałdy sukni. Teraz liczyło się tylko to, by znaleźć Grella. Nie chciała by zrobił coś głupiego, a w tym akurat był niekwestionowanym mistrzem.
Podświadomie wiedziała gdzie go szukać. Zgodnie z intuicją znalazła go w ogrodzie. Stał do niej tyłem, pochylony, opaty dłońmi o drzewo. Drżał.
- Grell....- Wictoria wyciągnęła ramiona by go przytulić.
- Po co tu przyszłaś?- Shinigami szybko się odwrócił i złapał kobietę za nadgarstki.- Sebastian znów cię porzucił i szukasz pocieszyciela?
- Więc tak to widzisz? Dlaczego wszystko odczytujesz na moją niekorzyść? Nie ufasz mi?- Wictoria poczuła bezsilność, miała ochotę usiąść i wyć z rozpaczy. Sebastian znowu wszystko zepsuł.
- A powinienem ci ufać?
- Mam dosyć. Wszyscy jesteście tacy sami. Nienawidzę was!- wykrzyczała bliska płaczu Wictoria, po czym pobiegła w stronę posiadłości.
- Baw się dobrze ze swoim Sebastianem- krzyknął za nią Grell, po czym usiadł zdołowany opierając się o drzewo. Czuł, że przesadził. Tak bardzo żałował tego, że stracił nad sobą kontrolę. Wictoria była jedyna w swoim rodzaju- potrafiąca zająć się domem domina, tak kusząco wyglądająca w czerwieni. Żaden mężczyzna nie potrafiłby jej dorównać. Sebastian mógł jej buty czyścić. I pomyśleć, że Grell przez ten głupi wybuch stracił szansę na szczęście.
Nagle usłyszał kroki. To nie była jednak wracająca Wictoria. To Sebastian.
- Szukasz Wiki?- zapytał sarkastycznie.
- Nie. Ciebie.
- Mnie? Po co?!- zdziwił się Grell.
- Walcz o Wictorię. Mi się nie udało, ale widzę, że z tobą była szczęśliwa. Idź do niej!
- Czemu mam cie słuchać?
- Bo chcę jej dobra- wyjaśnił demon, pomagając Grellowi wstać.- Biegnij do niej, idioto.
Grell stał przez chwilę twarzą w twarz z Sebastianem nie wiedząc co powiedzieć. Wszystko stało się dla niego jasne. Niespodziewanie dla lokaja cmoknął go w policzek i przyznał dumnie:
- To na pożegnanie. Idę walczyć o swoja kobietę. Życz mi szczęścia.
- Jednak nie jest takim idiotą jak myślałem- przyznał cicho Sebastian odprowadzając czerwonowłosego wzrokiem.
***
   Zegar wybił północ. Wictoria siedziała na marmurowych schodach rycząc z bezsilności. Głupi Sebastian wszystko zepsuł. Głupi taniec, głupi bal, głupia sukienka, głupia ona. Wszystko głupie i bez sensu.
- Czemu moja kruszynka płacze?- zapytał Undertaker siadając obok kuzynki. Nawet nie usłyszała kiedy do niej podszedł.
- Bo miało być jak w bajce, a wyszło jak zwykle- wyjaśniła.
- Skoro wyszło jak zwykle to nie ma nad czym płakać. No dalej, uśmiechnij się.
- Brałeś opium od tego Chińczyka?- zapytała zirytowana zachowaniem kuzyna.- Zależało mi na tym, żeby nie wyszło jak zwykle. Zależało mi.. Jakie zależało, wciąż zależy mi na Grellu. Nie znajdę drugiej takiej osoby...
- Więc nie szukaj- stwierdził grabarz, a widząc zdziwiona minę Wictorii dodał.- Właśnie tu idzie.
- Wiki, Wikusiu, Wikuniu- Grell podbiegł do ukochanej i objął ja wtulając się w fałdy sukni.- Jestem głupi, przepraszam.
- Tak, jesteś- przyznała Wictoria powstrzymując się od uśmiechu. Nie potrafiła się na niego gniewać.
- Ale cie kocham. Nie bądź na mnie zła- wyznał Grell, po czym podniósł głowę by spojrzeć w oczy kobiety.- To Sebastian kazał mi o ciebie walczyć.
- Sebastian?- zdziwiła się Shinigami.
- Tak, wiem, że to dziwne. On chyba chce żebyś była szczęśliwa. Nie ważne z kim- wyjaśnił.
- Rozmawiałeś z Sebastianem?- zapytała podejrzliwie Wictoria. Wiedziała jak kiedyś Grell traktował lokaja Phantomhive'a. W końcu sama była tego świadkiem.
- Nawet go pocałowałem. Nie bądź zła. Przepraszam, przepraszam, przepraszam- trajkotał Grell całując Wictorię po dłoniach.- Wybaczysz mi?
- No... W sumie....- Shinigami czuła, że zaczyna się rumienić. Nikt nigdy jej tak słodko nie przepraszał.- Tak, wybaczę.
- Dziękuję- uszczęśliwiony Grell wręcz rzucił się na Wictorię przewracając ją na schody i zaczął ją całować.
Siedzący obok Undertaker z szerokim uśmiechem patrzył na tę wymianę czułości. Kruszynka wreszcie była szczęśliwa. Tego samego zdania był obserwujący całą scenkę z ukrycia Sebastian. Wictoria zasłużyła na szczęście.

Bal cz.2- komplikacje

  Lokaj wciąż śledził wzrokiem Wictorię Wundergeist. W czarno-czerwonej sukni zdobionej różami wyglądała zjawiskowo. Zupełnie jak podczas wieczoru, kiedy się poznali. Minęło tyle lat, mimo to Sebastian wciąż pamiętał w co była ubrana Wictoria. Miała wtedy na sobie jasnobłękitną suknię z białymi kokardkami i koronką. Wyglądała jak duch- czysta jak łza, idealna i słodka, w której chciał zasmakować.
- Jeśli chcesz z nią zatańczyć to zrób to teraz- powiedział Ciel widząc zapatrzonego w Wictorię Sebastiana.- Nie mogę już dłużej patrzeć jak ślinisz się na jej widok.
- Oczywiście, już idę- przytaknął lokaj, jakby wybudzony z letargu. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego panicz robi to wszystko z czystej nienawiści do Wictorii. Tylko czym spowodowana była ta nienawiść?
Kiedy Grell ze swoja partnerką zmierzał do stolika, demon wykorzystał chwilę i porwał pannę Wundergeist do tańca.
- Co to miało być?- zapytał Grell patrząc jak Wictoria posłusznie odchodzi z Sebastianem, po czym zwrócił się do Undertakera.- Widziałeś to? Sebastian ukradł mi Wictorię....
Wictoria jednak nie czuła się ukradziona. Musiała spełnić daną wczoraj obietnicę. Im prędzej, tym lepiej. Chciała mieć już za sobą ten przeklęty taniec z Sebastianem.
- Wyglądasz uroczo- przyznał lokaj wirując z nią w tańcu.
- Dziękuję- Wictoria postanowiła robić dobrą minę do złej gry. W końcu to tylko jeden taniec....
- Szkoda, że przyszłaś z Grellem. Myślałem, że będę miał cię tylko dla siebie...
- Miałeś już swoją szansę- stwierdziła Shinigami.
- Zmarnowałem ją, wiem- przyznał smutno Sebastian.- Wtedy nie wiedziałem, że jesteś tak silna i niezależna.... Gdybyś tylko dała mi drugą szansę...
- Nie- ucięła Wictoria zerkając na Grella. Wciąż patrzył w ich stronę nerwowo wyrywając płatki róż z wazonu. Ostatnio gdy zmasakrował kwiaty był przybity i wszystko wskazywało na to, że teraz był gorzej niż przybity. Był wściekły.
- Wictorio, pamiętasz jaka byłaś ze mną szczęśliwa?- zapytał cicho demon. Sądził, że w ten sposób przekona pannę Wundergeist by do niego wróciła. Jego słowa odniosły jednak skutek odwrotny do zamierzonego. Wictoria zamiast miłych wieczorów przywołała w pamięci cierpienie po porzuceniu. Jej oczy zrobiły się szkliste, a po policzku spłynęła łza. Kobieta  ukryła twarz w ramieniu lokaja, by nikt nie zauważył jej słabości. Nie chciała robić scen.
- Chociaż byś nie wiem jak prosił, nie wybaczę ci- wyszeptała Wictoria tłumiąc szloch.- Nigdy.
Tego było już za wiele. Nie dość, że Wictoria tańczyła z Sebastianem to jeszcze się do niego przytuliła. Mówiła jedno, a robiła drugie. Grell nic z tego nie rozumiał, nie potrafił nawet na to spokojnie patrzeć. W głowie huczała mu tylko jedna myśl- dlaczego?


wtorek, 31 lipca 2012

Bal cz.1- epickie spotkanie

  Grell od godziny męczył się z suknią Wictorii. Tysiące falban do ułożenia, dziesiątki haftek do zapięcia, a do tego gorset. Trudno nie sprawić ukochanej osobie bólu, kiedy ta na przekór wszystkiemu każe wiązać wciąż mocniej i mocniej. Jedynym plusem tej sytuacji były jej ciche jęki. Brzmiały jak...
Z perwersyjnych fantazji wyrwało Grella głośne pukanie do drzwi.
- Proszę- krzyknął, strasząc przy okazji Wictorię.
Skrzypnięcie drzwi, stukot butów po posadzce. Oboje doskonale znali dźwięk tych kroków. Sebastian.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam- wtrącił brunet zatrzymując się u progu sypialni.- Panicz polecił bym po was przyjechał.
- Jesteśmy już gotowi- wyjaśniła delikatnie zarumieniona Wictoria, widząc, że Grell wreszcie uporał się z gorsetem.- Możemy już iść.
- Dobrze- Sebastian nieznacznie się uśmiechnął, po czym zaprowadził parę Shinigami do powozu. W międzyczasie Grell posłał mu pełne jadu spojrzenie- w końcu demon usiłował wczoraj uderzyć jego Wictorię. Lokaj nie przejmując się tym otworzył drzwi pojazdu i podał dłoń pannie Wundergeist, chcąc pomóc jej wsiąść. Kobieta pełnym lekceważenia gestem odsunęła jego dłoń, po czym samodzielnie weszła do powozu. Grell wbrew etykiecie* usiadł obok niej, po czym złapał ją za rękę. Wictoria wydawała się dziwnie rozkojarzona i jakby smutna. Podświadomie wiedział, że to wina Sebastiana.
- Wiki, możesz mi coś wyjaśnić?
- Tak?- zapytała Wundergeist jakby wyrwana z letargu.
- Dlaczego nienawidzisz Sebastiana?
- Bo po pół roku zapewnień o miłości i snuciu planów na wspólna przyszłość zostawił mnie bez słowa wyjaśnienia. Nie raczył nawet napisać, że odchodzi.... Byłam głupia, że mu ufałam....
Po wyrzuceniu tego z siebie Wictoria poczuła ulgę. Nigdy dotąd nikomu nie mówiła o tym jaką krzywdę wyrządził jej Sebastian. Wiedziała jednak, że Grell zasługuje na to by usłyszeć tą historię. W końcu ufała mu jak nikomu innemu.
***
Sebastian przeprowadził Wictorię i Grella cichym korytarzem, po czym otworzył przed nimi podwójne, rzeźbione drzwi ukazując im ogromną, gwarną salę balową. Była cudowna. Pod jedną ze ścian koloru kości słoniowej stały w rzędach dwuosobowe okrągłe stoliki. Każdy z nich nakryty był granatowym obrusem, na którym stały kieliszki do wina oraz wazony pełne idealnie rozwiniętych białych róż.
Wictoria po nacieszeniu oczu wystrojem sali, zaczęła szukać wzrokiem gospodarza. Wypatrzyła go na drugim końcu sali. Poszła się z nim przywitać, a Grellowi władczym tonem nakazała zająć stolik.
- Nasz drogi Ciel Phantohive....
- Witaj Wictorio- hrabia uśmiechnął się nieznacznie na jej widok.
- Dziękuje za zaproszenie. Mam nadzieję, że moja obecność tutaj będzie krokiem milowym w drodze ku polepszeniu naszych relacji- przyznała tajemniczo Wictoria.
- Jeśli wywiążesz się z dalszej części umowy to może być początek pięknej przyjaźni- szepnął Ciel mijając pannę Wundergeist, po czym dodał na odchodne- Życzę miłej zabawy.
- Dziękuję i vice versa.
Wictoria sunąc majestatycznie w stronę stolika nie spuszczała wzroku z Grella bawiącego się jedną z róż. Mimowolnie uśmiechnęła się na ten słodki widok.
Kiedy Wundergeist dotarła do stolika, Grell niczym prawdziwy dżentelmen wstał i przysunął jej krzesło. Nagle oboje usłyszeli szuranie kolejnego, obcego krzesła. Wysoki mężczyzna w cylindrze, ubrany w czarny płaszcz przysiadł się do ich stolika. Jego długie opadające na twarz włosy były niemal identycznego odcienia co włosy Wictorii.
- Witam moją kochaną kuzyneczkę- zwrócił się do kobiety, uśmiechając się w charakterystyczny sposób.
- Undertaker!- Wictoria zmrużyła oczy uśmiechając się, po czym wstała by objąć kuzyna.
- A mnie kto przytuli?- zapytał smutno Grell.
- Masz i nie marudź- Wictoria pocałowała go w policzek, po czym zaśmiała się. W towarzystwie Undertakera wydawała się jakaś taka radośniejsza. 
- A tak w ogóle  to co moja kruszynka robi w Londynie?- grabarz znowu zwrócił się do Wictorii.
- To samo co w Monachium, zbieram dusze- wyjaśniła z uśmiechem kobieta.
I kradnie serca- dodał Grell rumieniąc się.
- Widzę, że kruszynka już nie biega za dziewczynami....
- Słucham?!- Grell sądził, że się przesłyszał.- Wiki wolała dziewczyny?
- Stare czasy- przyznała zawstydzona Shinigami bawiąc się kieliszkiem.- Musiałam odreagować....
Krępującą ciszę przerwali Sebastain i Maylene nalewający gościom wina. Do stolika Wictorii, Grella i Undertakera podeszła pokojówka w okularach.
- Dziękuję- podziękowała grzecznie panna Wundergeist, gdy Maylene napełniła jej kieliszek.
- Stare czasy, tak?- zapytał Grell, a widząc zdziwione spojrzenie Wictorii, dodał.- Widziałem jak na nią patrzysz....
Zdziwione spojrzenie kobiety nabrało intensywności, na co Undertaker zareagował szaleńczym śmiechem.
-Chodź- zdenerwowana Wictoria pociągnęła Grella za rękę prowadząc go na parkiet. Orkiestra grała akurat Enigma Variations, a wszystkie pary tańczyły kadryla. Dwoje Shinigami również się przyłączyło.
- Przepraszam już nie będę się tak zachowywał- powiedział Grell czując na sobie karcące spojrzenie panny Wundergeist i wbijające się w jego ramie paznokcie.
- Bardzo mnie to cieszy- przyznała Wictoria rozluźniając palce, po czym dodała radośnie.- Nasz pierwszy taniec.
Para Shinigami podczas tańca wciąż patrzyła sobie w oczy, nie zauważając pożądliwego spojrzenia Sebastiana stojącego u boku Ciela...

piątek, 13 lipca 2012

Bolesny poranek

    Grell jak każdego ranka obudził się w swojej czerwonej, przesyconej zapachem damskich perfum, pościeli. Nie licząc kaca po winie i bólu po wczorajszej walce czuł się wspaniale. Powiedział przecież Wictorii co czuje (nie zabiła go za to), a potem okazał to broniąc ją przed Sebastianem. Prawdę mówiąc jeszcze niedawno nie uwierzyłby, że może pałac do lokaja Phantomhive'a tak szczerą nienawiścią. A to wszystko przez tą władczą i niezależną pannę Wundergeist. Każdy jej rozkaz wydany tonem nieznoszącym sprzeciwu, każde przepełnione pewnością siebie spojrzenie, każde słowo przesycone szorstkim akcentem z Monachium. To wszystko sprawiało, że drżał. Nie, nie ze strachu. Raczej z podniecenia.
- Żyjesz?- zapytała Wictoria wchodząc do sypialni, po czym przysiadła na brzegu łóżka i podała Grellowi szklankę wody.
- Chyba tak- stwierdził Sutcliff łapczywie wypijając zawartość szklanki.- Czemu ta woda jest taka kwaśna?
- Dodałam do niej witaminę C, jest świetna na kaca- wyjaśniła Wictoria kładąc zimny okład na jego opuchnięty policzek.
- Jesteś dla mnie taka dobra- przyznał Grell, po czym złapał dłoń białowłosej i złożył na niej pocałunek.
- Taa...- westchnęła Wictoria przypominając sobie o wczorajszej obietnicy. Bal. Taniec. Sebastian. Już na samą myśl odechciewało jej się wszystkiego.
- Wiki... Coś nie tak?- zapytał troskliwie czerwonowłosy Shinigami.
- Nie, czemu miałoby być nie tak?- Wundergeist uśmiechnęła się zręcznie tuszując swoja niechęć co do przyjęcia.- Zostałam zaproszona na bal.
-Bal?
- Tak, bal w rezydencji Ciela Phantomhive'a. Gdyby nie twój stan wzięłabym cię ze sobą- przyznała Wictoria.
- Ale nic mi nie jest- zaperzył się Grell.- Mogę iść!
- Wczoraj musiałam cie tutaj przynieść....
- Ale Wiki! Ja chcę iść! Chcę iść z tobą na ten bal!- wykrzyczał histerycznie, po czym objął Wictorię wtulając się w jej piersi.- Mogę iść?
- No dobrze, niech ci będzie- powiedziała zrezygnowanym tonem Wundergeist, po czym dodała.- Ale nie waż się upijać!
- Dobrze, będę grzeczny- przyznał Grell tonem niewiniątka.

***
Około południa, gdy słońce w zenicie świeciło nad horyzontem, Wictoria Wundergeist zamiast cieszyć się pogodą, gotowała dla Grella pyszny rosołek. Dbała o niego nie tylko dlatego, że jego stan był częściowo jej winą. Grell po prostu na to zasłużył. Przecież wczoraj w jej obronie chciał pobić Sebastiana. A że mu nie wyszło... Liczą się chęci, prawda?
Kiedy rosół był już gotowy, Wictoria przelała parującą zupę do porcelanowej miseczki i zaniosła do sypialni.
- Mam się tym najeść?- zapytał Sutcliff patrząc sceptycznie na miseczkę.
- Mogę ugotować coś jeszcze. Na co masz ochotę?- zapytała Wictoria siadając na łóżku.
Grell odstawił rosół na szafkę nocną, po czym złapał pannę Wundergeist za nadgarstki i popchnął na łóżko.
- Na ciebie- stwierdził nachylając się nad nią.
- Więc ty tak na poważnie?- zapytała Wictoria patrząc na niego szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami. Dotąd wmawiała sobie, że Grell wczoraj był pijany, a dzisiaj najzwyczajniej z tego żartował.
- Wiki... Myślałem, że wczoraj ci to wyjaśniłem- Grell padł na łóżko i wtulił się w poduszkę.
- Powiedziałam, że uwierzę ci gdy wytrzeźwiejesz- przypomniała Wiki.
- Jestem trzeźwy, a ty nadal mi nie wierzysz- przyznał smutno Grell.- Wiem, że nie ociekam testosteronem, już taki się urodziłem i nie zmienię tego...
- Nie przeszkadza mi to- Wictoria przerwała żale przyjaciela.- To, że jesteś odrobinę.... całkowicie zniewieściały bardzo mi pasuje.
- Naprawdę?!
- Tak, naprawdę. Jesteś przez to taki słodki, że aż chciałabym zobaczyć jak wyglądałbyś w sukience. Właśnie! Powinnam przygotować sobie coś na bal!
- Nie martw się o suknię- przyznał Grell z wymownym uśmiechem. Tolerancja Wictorii bardzo go podbudowała.- Leżąc tu przez pół dnia zdążyłem coś dla ciebie wymyślić.
- Przez pół dnia to ty spałeś- zauważyła Wundergeist.
- To popatrz za siebie.
Na szafie za Wictorią wisiały dwa wieszaki. Na jednym wisiał strój dla Grella- bordowe spodnie, czarny frak i biała koszula, a na drugim suknia dla Wictorii.
Czerwony gorset w czarne paseczki i spódnica składająca się z delikatnie marszczonej góry oddzielonej od drobnych falbanek rzędem czarnych róż sprawiły, że oczy Wictorii zalśniły.
- Śliczne- przyznała Wictoria.
- Cieszę się, że ci się podoba- uśmiechnął się Grell. Chyba zdążył przekonać swoją Wiki do czerwieni.


niedziela, 8 lipca 2012

Ofiara

   Wictoria po powrocie do mieszkania zastała dosyć smutny widok. Na podłodze leżał rozszarpany bukiet czerwonych róż, a w fotelu siedział przybity Grell z opróżnioną butelką wina.
- Co się stało?- zapytała cicho Wundergeist stawiając zakupy przy drzwiach.
- Widziałem...
- Co takiego widziałeś?- zapytała troskliwie siadając na podłokietniku fotela.
- Ciebie i Sebastiana. Pozwoliłem ci tutaj mieszkać, spać w moim łóżku, a ty wbijasz mi nóż w serce?- jęknął Grell nie spuszczając wzroku z okrutnie potraktowanych kwiatów.
- Nie rozumiem....- przyznała Wictoria.
- Nie udawaj! Widziałem wasz pocałunek na targowisku, a gdy pomyślę co musiało się dziać gdy siedziałem przed posiadłością to...
- Grell, posłuchaj! Sebastian za ten pocałunek dostał w twarz, wczoraj między nami nic nie zaszło. Nie licząc tego, że tez dostał w twarz. Zrozum- Wictoria z rozbrajającą szczerością spojrzała mu w oczy.- Nie chcę mieć z nim już nic wspólnego.
- Jak to JUŻ?!
- To długa historia. Opowiem ci ja kiedy indziej... I pamiętaj, nie zabiorę ci Sebastiana- przyznała głaszcząc Grella po głowie, po czym przytuliła. Chyba było ją jeszcze stać na ludzkie odruchy.
- Wiki...
- Hmm?
-Nie chodziło mi o to, że zabierzesz mi Sebastiana.
- Nie?!
- Bałem się, że Sebastian zabierze mi ciebie- wyznał Grell, wciąż w objęciach Wictorii.
- Że jak?!- wydusiła z siebie zdziwiona panna Wundergeist. Dotąd sądziła, że jej przyjaciela interesują wyłącznie mężczyźni. Nie przeszkadzało jej to, przecież sama kochała ludzi niezależnie od płci. Chociaż po tym co zrobił Sebastian nie ufała mężczyznom. No dobrze, Grell był wyjątkiem , ale nie zmieniało to faktu, że po jego wyznaniu była w lekkim szoku.
- Coś nie tak?- zapytał cicho Grell podnosząc głowę by spojrzeć Wictorii w oczy.
- Nie po prostu.... Wypiłeś za dużo i gadasz głupoty- przyznała białowłosa z niezręcznym uśmiechem.
- Nawet jeśli... Pijane usta mówią to co czuje trzeźwe serce- stwierdził Grell z zamiarem pocałowania przyjaciółki.
- Uwierzę, gdy usłyszę to od ciebie na trzeźwo- powiedziała Wundergeist podnosząc się z fotela i odsuwając od siebie pijanego przyjaciela.

***
  Dziesięć po dwudziestej drugiej Wictoria Wundergeist czekała na schodach kamienicy na Isabellę. Wiedziała, że dziewczyna umrze w ciemnym zaułku naprzeciwko. Wciąż patrząc w tamtą stronę myślała nad tym co powiedział jej Grell. Co jeśli nie należał do ludzi, którzy kochają wszystkich po alkoholu? Co jeśli on naprawdę...? Nadal wydawało jej się to niemożliwe, ale wolała rozważyć każdą możliwość. Nawet ta najmniej prawdopodobną....
Czy zdołałaby odwzajemnić jego uczucie? Łączył w sobie kobieca urodę i delikatność, ale był facetem. Jedynym facetem, któremu ufała. Cholera czego mogła chcieć więcej? Był dla niej idealny.
Dla bezpieczeństwa postanowiła jednak jutro udawać, że nic się nie stało, że nic nie słyszała, a on nic nie mówił.
  Kiedy srebrne wskazówki jej kieszonkowego zegarka wskazały 22:13 Wictoria podniosła ze schodów swoją kosę. Wykonał ją dla niej znajomy inżynier z Berlina. Dzięki temu oprócz walorów estetycznych kosa była również aerodynamiczna i idealnie wyważona, przez co niesamowicie wygodna w użyciu.
Nie zwracając uwagi na  pełne przerażenia krzyki gwałconej Isabelli i sapanie zboczeńca, poczekała aż gwałciciel- zabójca poderżnie swojej ofierze gardło, po czym ucieknie.
Wtedy podeszła do Isabelli Kingston. jej ciemna zakrwawiona twarz po raz kolejny zachwyciła Wictorię. Wundergeist pochyliła się nad młodą kobietą.
- To już koniec- szepnęła, po czym pocałowała zakrwawione usta Kingston. Następnie wbiła kosę w jej serce. Po obejrzeniu nagrania, ze łzami w oczach przerwała je. Nigdy nie zdarzyło jej się płakać w pracy. To nie było w jej stylu. Jednak życie Isabelli było jeszcze straszniejsze niż sposób w jaki umarła.
Od dziecka bita i wykorzystywana przez ojca, później poślubiona przez jego najlepszego przyjaciela, obleśnego starca, który był jeszcze gorszym okrutnikiem niż ojciec Isabelli. Na dodatek Kingston  zakończyła swój  pełen smutku i upokorzeń żywot jako ofiara gwałciciela- zabójcy.
- Londyn jest okropny- przyznała szeptem Shinigami ocierając łzę z policzka.- Faceci są okropni...
Wtedy usłyszała kroki. Grell powinien grzecznie czekać na nią w mieszkaniu. Poza tym były to kroki.... dwóch osób. Ciel i Sebastian. Cholera, czy musiała wpadać na nich akurat teraz? Dlaczego w ogóle musiała na nich wpadać?
- Scheisse- mruknęła.
- Gdzie jest ten, który jej to zrobił?- zapytał bez wstępów Ciel, nawet nie patrząc na ciało Isabelli.
-Skąd mam wiedzieć? Uciekł- przyznała Wictoria.
- Pozwoliłaś mu uciec?! Idiotka- warknął Ciel.
- Słuchaj, rozpieszczony szczylu, jestem Shinigami, Boginią Śmierci i nie obchodzą mnie sprawy śmiertelników! Prawdę mówiąc w ogóle mnie nie obchodzicie! Moim zadaniem jest tylko zbieranie waszych dusz!- wykrzyczała rozjuszona Wictoria, po czym oparła ostrze swojej kosy o podbródek hrabiego.- Chcesz przedterminowo oddać swoją?
- Sebastianie...zrób coś z tą wariatką.
- Yes, my lord- przytaknął lokaj, po czym podniósł broń z zamiarem uderzenia Wictorii. Atak został jednak błyskawicznie zablokowany przez...
- Nie pozwolę ci jej skrzywdzić, Sebciu- powiedział Grell stając między Wictorią a Sebastianem. Kobieta nie mogła w to uwierzyć- najpierw Grell wyznaje jej miłość, a później broni jej przed Sebastianem. To przez to wino czy on naprawdę...?
- Zmiana planów, Sebastianie. Najpierw wykończ jego, a później tą idiotkę- rozkazał Phantomhive obserwując wszystko z boku.
- Jak sobie życzysz, paniczu...
- Ciel, opamiętaj się!- krzyknęła Wictoria widząc, że Grell jest zbyt pijany by się obronić przed atakiem demona, ale wystarczająco by robić głupoty. Wiedziała, że jej interwencja zrobiłaby więcej szkody niż pożytku.
- Kim ty jesteś, że będziesz mi rozkazywać?
Wictoria pierwszy raz w życiu nie wiedziała co zrobić. Nie mogła włączyć się do walki, bo mogłabym zranić Grella, nie mogła zabić Ciela, bo zwolniliby ją dyscyplinarnie. Widok bitego Grella był dla niemieckiej Shinigami tak bolesny, że postanowiła schować honor głęboko do kieszeni.
- Czy... czy jeśli cię przeproszę, powstrzymasz Sebastiana?
- Dobrze kombinujesz, panno Wundergeist- przyznał Ciel.
- W takim razie... Przepraszam.... Przepraszam za wszystko- powiedziała Shinigami przez zaciśnięte zęby.
- I..?
- Coś jeszcze?- zdziwiła się Wictoria.
- Tak. Zobowiązujesz się jutro uczestniczyć w balu na terenie mojej posiadłości i zatańczyć z Sebastianem- dodał Ciel.
- Chyba żartujesz?! Bawisz się w swata?- parsknęła Wundergeist, widząc jednak lokaja uderzającego głową Grella o ścianę, szybko zmieniła zdanie.- No dobrze, dobrze, ale każ Sebastianowi przestać!
- Interesy z tobą to czysta przyjemność- Ciel uśmiechnął się szyderczo.- Sebastianie, wystarczy. Cel osiągnięty.



czwartek, 5 lipca 2012

Czerwona sukienka

   Kiedy Wictoria odebrała już swoje bagaże, a Will po raz kolejny powiedział Grellowi co o nim myśli, obydwaj mężczyźni pomogli swojej przyjaciółce zanieść rzeczy do mieszkania. William targał dwie ogromne walizki, podczas gdy idący za nim czerwonowłosy Shinigami niósł tylko niewielki kuferek skarżąc się Wictorii jak to mu ciężko.
- Dziękuję, to miło, że mi pomogłeś, Will- powiedziała uprzejmie panna Wundergeist, gdy wesoły pochód dotarł do mieszkania.
- Nie ma za co. Mamy tylko jedną kobietę- Shinigami w Londynie, więc trzeba o nią dbać- przyznał William  nieznacznie się uśmiechając. Jakimś dziwnym sposobem przy Wictorii jego chłód topniał.- Powinienem już wracać. Miłego dnia, Wictorio.
- Miłego dnia- pożegnała się kobieta, po czym otworzyła walizkę z sukniami.
- Wiki, no wiesz... Ja też się namęczyłem- jęknął Grell siadając obok niej.
- Taaak... Mój kuferek z biżuterią jest taaaki ciężki- stwierdziła sarkastycznie Wundergeist, po czym podała mu jedną z sukienek.- Powieś to gdzieś.
- Nosisz same ciemne rzeczy?- bardziej stwierdził niż zapytał wieszając suknię w szafie.- Przydałoby ci się trochę koloru.
- A czy ja wiem?- zapytała niepewnie Wictoria, podając mu kolejną czarną sukienkę.
Grell przykucnął obok stojącego przy łóżku kufra, gdzie znajdowały się stroje Madame Red. Nie miał serca by się ich pozbyć, wiedział, że kiedyś jeszcze się przydadzą. Ta chwila własnie nadeszła.
Wyciągnął z kufra  suknię równie krwistoczerwoną co szminka na ustach Wictorii. Przez chwilę kontemplował z błogim uśmiechem piękno tego koloru, po czym podał strój swojej przyjaciółce.
- Przymierz!
- Dobrze- powiedziała bez przekonania Wictoria, po czym swobodnie na oczach Grella, zrzuciła swoja czarną suknię, by nałożyć czerwoną, należącą niegdyś do Madame Red. Wundergeist, pełna wątpliwości co do stroju, przejrzała się w lustrze. Suknia leżała na niej świetnie, co dodatkowo potwierdzała, odbita w lustrze, zauroczona mina Grella.
- Wyglądasz ślicznie- przyznał z szerokim uśmiechem, a zauważając wciąż widoczny cień niepewności na twarzy Wictorii, pocałował ją w czubek śnieżnobiałej główki- Naprawdę ślicznie.
Grell nie sądził, że ktokolwiek będzie w stanie sprawić by jego miłość do czerwieni wzrosła. Tym bardziej nie wierzył, że dokonała tego... kobieta. Co jeszcze  zrobi z nim ta bardziej władcza niż jakikolwiek mężczyzna, drobna Niemka?

***

   Około południa Wictoria postanowiła wybrać się na pobliskie targowisko po zakupy, a przy okazji przyjrzeć się swojej dzisiejszej ofierze. Nie była pewna, czy dobrze robi wychodząc w krwistoczerwonej sukni, ale nie chciała sprawić Grellowi przykrości. Był dla niej naprawdę dobry...
Kupując warzywa, wypatrzyła między straganami Isabellę Kingston. Była filigranową kobietą o ciemnej cerze i zielonych oczach. Według informacji w księdze była córką Anglika i Hinduski, co wyjaśniało jej egzotyczna urodę. 
- Jesteś jeszcze ładniejsza niż na zdjęciu. Szkoda, że umrzesz tak młodo- szepnęła do siebie Wictoria. Cóż taka praca...
- Wictorio! Wictorio!- usłyszała za sobą znajomy głos, na co szybko się odwróciła. O nie, Sebastian... Było za późno na ucieczkę, a zgrywanie głupiej nie wchodziło w grę. Musiała stanąć twarzą w twarz z demonem.
- Czego?- warknęła.
- Skąd u tak przeuroczej kobiety tyle jadu?- zapytał lokaj tonem niewiniątka.
- Ty już dobrze wiesz skąd- stwierdziła oschle Wictoria.
- Kiedyś taka nie byłaś. Nie nosiłaś też czerwieni- Sebastian zręcznie zmienił temat patrząc bardziej na jej dekolt niż suknię.- A szkoda, wyglądasz w niej bardzo.. korzystnie.
- Masz jeszcze jakieś mądrości, którymi chcesz się podzielić?- Wictorii nie podobało się jak na nią patrzył. Przypominało jej to sposób w jaki myśliwy patrzy na zwierzynę. Czasy gdy była zwierzyną minęły bezpowrotnie. Teraz była łowcą.
- Nie, to wszystko co chciałem powiedzieć- przyznał z uśmiechem Sebastian.
- Więc żegnam. Mam kilka ważnych spraw do załatwienia- ucięła Wundergeist, po czym odwróciła się by jak najszybciej dotrzeć do mieszkania. Wtedy Sebastian złapał ja za rękę i przyciągnął do siebie.
- Co robisz?!
- Biorę to co moje- stwierdził Sebastian i pocałował ją. W odpowiedzi na pieszczotę dostał w twarz. Wictoria jak na kobietę potrafiła wykonać wyjątkowo silny i celny cios. Zwykła nazywać ten atak "Schnauzenschluss"*.

*Schanuzenschluss- (niem. Schnauze- morda, pysk, ryj; Schluss- strzał), strzał w ryj. xD


wtorek, 3 lipca 2012

Honorowa obietnica autorki

Przepraszam, że przerywam ciągłość historii, ale musiałam spełnić dana sobie obietnicę. Otóż obiecałam sobie, że kiedy znajdę chociażby jednego czytelnika, względnie czytelniczkę, narysuje arta przedstawiającego Wictorię Wundergeist.
Jesteśmy niemal na półmetku historii wytworzonej przez mój chory mózg, a wy wciąż nie wiecie jak wygląda Wiki. Tak więc proszę (ostrzegam rysowałam to sama xD)...


piątek, 29 czerwca 2012

Rewolucje (nie tylko kuchenne)

   Para Shinigami wróciła do Londynu wieczorem. Z racji późnej pory i zmęczenia Grell zaprowadził Wictorię prosto do swojego mieszkania, które niegdyś dzielił z Madame Red. Wyglądało dokładnie tak jak za życia właścicielki- chaotycznie, chociaż Grell wolał to nazywać artystycznym nieładem.
- Witam w moich skromnych progach- powiedział teatralnie, po czym padł na obite czerwonym atłasem krzesło.
- Gdybym nie była taka zmęczona, ogarnęłabym tutaj- przyznała Wictoria siadając na poręczy krzesła.
- Ja tam bym coś zjadł- wyznał Grell.
- Tak jest kuchnia?- zapytała Wundergeist wskazując na drzwi za krzesłem. Kiedy Grell przytaknął, Wictoria poczłapała zmęczonym krokiem do kuchni. Mimo pustek w spiżarni przygotowała ziemniaczki faszerowane szynką. Danie to było proste i szybkie, co ważne gdy jest się głodnym i zmęczonym.
- Guten Appetit*!- powiedziała Wictoria podając Grellowi talerz z parującymi ziemniakami.
- Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłem coś tak pysznego- przyznał czerwonowłosy Shinigami pochłaniając ziemniaczki w tempie porównywalnym do biegu autorki goniącej autobus (musiałam xD- dopisek autorki).
- Mówisz tak, bo jesteś głodny- Wictoria zbagatelizowała pochwałę.
- W każdym razie dziękuję, było pyszne- podziękował Grell całując Wictorię w policzek, po czym skierował      się w stronę sypialni. Panna Wundergeist była bardzo przydatna.- Wybacz, kochana, ale jutro muszę wcześnie wstać. Tak więc dobranoc.
- Dobranoc- powiedziała melodyjnym głosem śnieżnobiałowłosa Shinigami, po czym dojadła swoją obiado-kolację. Kobieta sprzątnęła naczynia, po czym usiadła na rzeźbionym parapecie. Chciała zapamiętać to uczucie- to, że może wywołać uśmiech na czyjejś twarzy poprzez samo gotowanie.
 Zerknęła przez okno. Było ciemno i pusto, tak samo jak teraz w mieszkaniu. Bez Grella było naprawdę cicho i spokojnie. Mimo, że poznała go dopiero dzisiaj, zdążyła przyzwyczaić się do jego hałaśliwej osoby, a nawet ją polubić.
Chociaż była wyjątkowo niezależną kobietą, nie lubiła samotności. Właśnie z powodu pustki i braku towarzystwa postanowiła oddać się w objęcia Morfeusza**. Cichutko, by nie obudzić Grella, weszła do sypialni. Rozebrała się- starannie składając ubranie na krześle, po czym usiadła na skraju łóżka z zamiarem rozplecenia warkocza. Mimowolnie zerknęła na Grella. Bez sztucznych rzęs, z włosami rozsypanymi na poduszce wyglądał inaczej niż za dnia. Wciąż był przeuroczo delikatny, jednak był facetem.  Rozczulona tym widokiem Wictoria zdjęła okulary i położyła się obok niego, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Grell, przez sen, odruchowo ją objął. I pomyśleć, że to ten sam facet, który biegał za Williamem i Sebastianem.
- Dobranoc, Grell- szepnęła Wictoria wtulając się w niego jak w poduszkę.

***
  Wictoria po przebudzeniu spostrzegła, że po pierwsze, leży w łóżku sama, a po drugie, została starannie otulona kołdrą. Wynikało z tego, że Grell już wyszedł i sądząc po ciszy przerywanej dudnieniem deszczu, jeszcze nie wrócił. Kiedy Wundergeist założyła okulary, zobaczyła leżącą na szafce nocnej kartkę. Równe, lekko pochylone okrągłe litery składały się w wiadomość:

Samotny Żniwiarz wyruszył o świcie by żąć dusze.
Wróci około ósmej.
Grell
- Komediant- Wictoria uśmiechnęła się krzywo do swojego odbicia w stojącym naprzeciwko niej lustrze, po czym udała się do łazienki. Po porannej toalecie postanowiła przygotować śniadanie. Niestety spiżarnia świeciła pustkami, więc Wiki pobiegła do sklepiku znajdującego się przecznice dalej.
Delikatnie zroszona deszczem, za to zaopatrzona w świeże jajka, chleb i szczypiorek, wróciła do mieszkania. Deszcz przestał dudnić w parapet.
Wictoria znowu widząc wszechogarniający chaos, czuła jak bierze w niej górę typowo niemieckie zamiłowanie do ładu i porządku. szybko uprzątnęła wszystkie pokoje, pościeliła łóżko, starła kurze i otworzyła okna by wpuścić odrobinę świeżego, przesyconego zapachem porannego deszczu, powietrza.
Dopiero wtedy mogła wziąć się za przygotowywanie śniadania. Rozbiła na rozgrzanej patelni pięć jajek i dokroiła szczypior.
- Wróciłem- usłyszała z salonu głos Grella. Co dziwne, praktycznie nie zmókł.- Co tak ładnie pachnie?
-Śniadanie- odparła przekornie Wictoria.
- Jestem pod wrażeniem- przyznał Grell, czekając aż Wiki postawi przed nim talerz.- Mieszkanie lśni, gotujesz mi.... Możesz mieszkać ze mną już zawsze!
- Nie zapędzaj się, jeszcze będziesz miał mnie dosyć- przyznała kobieta, po czym usiadła przy stole. Tak samo jak wczoraj, nim zdążyła skosztować, Grell już zjadł swoją porcję. Widać było, że smakują mu posiłki przygotowywane przez pannę Wundergeist.
- Wiki, kiedy zaczynasz zbierać londyńskie dusze?- zapytał niespodziewanie Grell po zjedzeniu jajecznicy.
- Dzisiaj o 23.13. Moją pierwszą ofiarę będzie....- zajrzała do swojej księgi.- Isabella Kingston. Hmm... Ładna.
- Mogę iść z tobą?- zapytał.
- Jasne.... Czemu nie?
- Wreszcie zobaczę twoja kosą- ucieszył się czerwonowłosy Shinigami, szczerząc zęby w uśmiechu.
- Tylko najpierw zabiorę swoje rzeczy z Instytutu- przyznała Wictoria.- Powinny już tam dotrzeć.
- No to chodźmy- Grell uszczęśliwiony możliwością kolejnego spotkania z Williamem Sprearem wziął pannę Wundergeist pod rękę i wyprowadził z mieszkania.- Willu nadchodzimy!


*Gutten Apettit- (niem.) smacznego
**udać się w objęcia Morfeusza- związek frazeologiczny pochodzący z mitologii, znaczenie: zasypiać; w tym rozdziale: iść spać

środa, 27 czerwca 2012

Tajemnica Wictorii

   Sebastian Michaelis, ciemnowłosy lokaj rodu Phantomhive zaprowadził Wictorię do malutkiej pracowni krawieckiej znajdującej się na terenie posiadłości. Grellowi natomiast zamknął drzwi przed nosem. Nie chciał by ten czerwonowłosy dziwak w jakikolwiek sposób mu przeszkadzał.
- W co ty pogrywasz?- zapytałam wprost Wictoria, gdy drzwi pracowni się zamknęły.
- Ja? Chcę tylko zacerować rozdarcie twojej sukni, moja droga- przyznał Sebastian  z niewinnym uśmiechem.- Czy mogłabyś ją zdjąć?
- Stęskniłeś się, co Sebciu?- powiedziała panna Wundergeist z ironia niemal tak wyraźną jak szorstki niemiecki akcent.
Sebastian nie przejmując się nastawieniem kobiety szybko rozpiął jej czarną suknię. O dziwo, Wictoria nie protestowała. Wolała przecierpieć te kiepskie przedstawienie z zaciśniętymi zębami.
Kiedy lokaj siedział cerując rozdarcie, panna Wundergeist stała w samej tylko bieliźnie, patrząc przez okno. Sebastian nie widząc jej twarzy, nie mógł się domyślić co  dzieje się w głowie Wictorii. Prawdę mówiąc, wystarczyła mu jej obecność. Gdy suknia była już gotowa, brunet podszedł cicho do śnieżnobiałowłosej Shinigami. Delikatnie wplótł palce między jej drobne palce oparte o ramę okna, a drugą dłonią objął ja w talii, po czym pochylił się nad nią. Pachniała wanilią i jaśminem.
- Skończyłem już z suknią- wyszeptał wprost do  jej ucha, po czym musnął ustami mlecznobiałą skórę jej szyi.
Wictoria odwracając się uderzyła go wierzchem dłoni w twarz.
- Schweinehund!- warknęła, po czym pospiesznie założyła suknię i wyszła głośno trzaskając drzwiami.

Znudzony Grell siedział na schodach posiadłości czekając na powrót Wictorii. Kiedy wreszcie wyszła, jej suknia nie miała nawet śladu wcześniejszego rozdarcia. Shinigami zwrócił jednak uwagę na coś innego. Panna Wundergeist wręcz drżała za złości, a jej karminowe usta odsłaniały błyszczące zęby. Wyglądała jakby miała ochotę kogoś przynajmniej zabić.
- Wiki, stało się coś?- zapytał podnosząc się ze schodów.
- Nie, nic- skłamała kobieta, po czym stwierdziła.- Wychodzimy.
- Ale jak to... Nie zjemy obiadu z Sebciem?- zapytał smutno Grell. Przecież nie po to tu czekał...
- Jeśli chcesz możesz zostać, ja w każdym razie wracam- przyznała Wictoria, widząc jak bardzo Grellowi zależy na tym spotkaniu.
- Dziękuję! Jesteś kochana- wniebowzięty Shinigami podniósł kobietę i obkręcił ją wokół siebie.- O szóstej zobaczymy się w kawiarni. No chyba, że zostanę na śniadanie....- powiedział szczerząc się, po czym wbiegł lekkim krokiem do posiadłości.
Wictoria wiedziała, że nie musi czekać do szóstej ani tym bardziej do rana. I nie myliła się. Sebastian wyrzucił Grella na zbity pysk- i to dosłownie.
- Smakował ci obiad?- zapytała z ironią Żniwiarka, pomagając wstać Grellowi.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Żniwiarka

   W Instytucie Shinigami działy się czasem naprawdę dziwne rzeczy (najczęściej z zasługi Grella), jednak dzisiaj największym zainteresowaniem cieszyła się pewna kobieta. Przemykając korytarzami jak duch, odpowiadała serdecznym uśmiechem na wszystkie zdziwione jej obecnością spojrzenia. Stukot jej czarnych szpilek sugerował cel, do którego zmierzała- Wydział Administracyjny zarządzany przez Williama Speara.
Śnieżnobiałowłosa Shinigami zapukała w drzwi i nie czekając na przyzwolenie weszła do środka. Widząc czerwonowłosego mężczyznę siedzącego na biurku flirtującego z brunetem, zaśmiała się charakterystycznym słodkim śmiechem.
- Panowie, co to za romansy w pracy?- zapytała z wyraźnie słyszalnym akcentem.
-Witam- zmieszany William poderwał się z fotela, ukłonił się kobiecie i podszedł do niej.- Panna Wundergeist, jak mniemam?
-Tak, to ja- przyznała z uśmiechem kobieta, na co brunet przedstawił się jej i pocałował w dłoń.
-Willu, co to za panna Wundergeist?- zapytał Grell z nutą zazdrości w głosie.
- Wictoria Wundergeist.Shinigami z Monachium, która ze względu na wybitne osiągnięcia została przeniesiona do nas, do Londynu- wyjaśnił krótko Will.
- Ale jak to, kobieta Shinigami?! Na dodatek Niemka...?
-To się nazywa równouprawnienie, proszę pana.Poza tym nie tylko w Londynie są Shinigami- przyznała z uśmiechem Wictoria.
- Więc panno Wundergeist...- zaczął William.- Pan Sutcliff zaprowadzi panią do Departamentu Do Spraw Ogólnych, gdzie odbierze pani swoja nową księgę z wykazem dusz do zebrania. W razie jakichkolwiek problemów- powiedział obdarzając Grella wymownym spojrzeniem, po czym zepchnął go z biurka- wie pani gdzie mnie szukać.
- Dziękuję za pomoc, panie Spear- podziękowała Wictoria wychodząc na korytarz przez otwarte przed nią przez Grella drzwi.
- Tędy- niepocieszony Sutcliff wskazał gestem kierunek, na co Wictoria z uśmiechem wzięła go pod rękę.
***
   Po odebraniu nowej księgi Wictoria tonem nieznoszącym sprzeciwu nakazała Grellowi by ten oprowadził ja po Londynie. Co za kobieta. Niby uśmiechnięta, delikatna i urocza, a rozdawała rozkazy jak rasowa domina. Swoją drogą ten kontrast był  na swój sposób... interesujący. .Na tyle interesujący, by dowiedzieć się o niej czegoś więcej. W tym celu zabrał ją na kawę do swojej ulubionej kawiarni. Grell nie podejrzewał siebie o masochistyczne skłonności masochistyczne, ale uważał, że znajomość z Wictorią może być dobra inwestycją na przyszłość.
- Więc Wiki, w której dzielnicy Londynu mieszkasz?- zapytał Grell popijając kawę.
- Na razie w żadnej- przyznała z zakłopotaniem kobieta bawiąc się uszkiem filiżanki.
- W takim razie, dopóki czegoś sobie nie znajdziesz, możesz pomieszkać u mnie- stwierdził czerwonowłosy siląc się na jak najbardziej nonszalancki ton.
- Nie chcę sprawiać problemu, pani Sutcliff...
- Wiki skończ z tymi uprzejmościami i mów mi po imieniu. W końcu przez jakiś czas będziesz ze mną mieszkać- uśmiechnął się, próbując przejrzeć Wictorię spojrzeniem swoich zielonych oczu.
- Dobrze- Wundergeist odwzajemniła uśmiech. Zdawała sobie doskonale sprawę, że mieszkanie z niedawno poznanym mężczyzną w tym samym mieszkaniu mogło być ciekawym  tematem do plotek, ale miała to gdzieś. W końcu nie była zwykłą kobietą- była Boginią Śmierci.- W każdym razie...
- Sebastian!- krzyknął Grell biegnąc w stronę bruneta w czerni idącego z chłopcem.
-... jestem ci bardzo wdzięczna- dokończyła delikatnie poirytowana Wictoria, po czym spokojnym krokiem podeszła do Grella i jego znajomych.
- To jest moja nowa współlokatorka, Wiki- przedstawił ją.
- Miło mi panów poznać- powiedziała Wictoria obdarzając uśmiechem tylko Ciela, na Sebastiana nie chciała nawet spojrzeć. Lokaj kłaniając się jej "przypadkiem" rozerwał róg jej sukni.
- Och, jaka ze mnie niezdara- przyznał Sebastian, po czym zwrócił się do Ciela.- Paniczu, powinienem chyba wynagrodzić pannie Wictorii zniszczenie jej sukni.
- Nic się nie stało- wycedziła przez zęby Wundergeist. Na pierwszy rzut oka było widać, że Wictoria nie darzy Sebastiana sympatią.
- Pojedzie pani z nami do posiadłości, Sebastian naprawi to co zepsuł, a pani dodatkowo zje z nami obiad- stwierdził Ciel. Z jakiegoś powodu jego lokajowi bardzo zależało na spotkaniu z panną Wundergeist.
- Ale muszę wziąć ze sobą Grella, nie znam jeszcze za dobrze tych okolic.- przyznała kurczowo trzymając się ramienia znajomego Shinigami.
- Tak, Wiki się beze mnie zgubi- wyjaśnił Grell rumieniąc się już na samą myśl, że zje dzisiaj obiad w towarzystwie Sebastiana. A to wszystko dzięki białowłosej Shinigami z warkoczem.