Słowo na początek

Zaznaczam, że to mój pierwszy tego typu projekt.
Fanfic powstał na podstawie Kuroshitsuji (och, jaka ja oryginalna xD). Przewiduje siedem rozdziałów plus kilka specjalnych, pisanych lżejszą ręką. Rozdziały będą się pojawiać co tydzień.
Ogółem będzie dużo zwrotów akcji, epickich motywów... A tak poważnie, to nie spodziewajcie się po mnie za dużo. Nie ma szału, dupy nie urywa, ale mam nadzieję, że chociaż jednej osobie spodobają się moje wypociny.
Zostały jeszcze dwa rozdziały do zrobienia- później będę pisała okazyjnie. Może jakiś pastisz walnę.....Hmmm....

piątek, 13 lipca 2012

Bolesny poranek

    Grell jak każdego ranka obudził się w swojej czerwonej, przesyconej zapachem damskich perfum, pościeli. Nie licząc kaca po winie i bólu po wczorajszej walce czuł się wspaniale. Powiedział przecież Wictorii co czuje (nie zabiła go za to), a potem okazał to broniąc ją przed Sebastianem. Prawdę mówiąc jeszcze niedawno nie uwierzyłby, że może pałac do lokaja Phantomhive'a tak szczerą nienawiścią. A to wszystko przez tą władczą i niezależną pannę Wundergeist. Każdy jej rozkaz wydany tonem nieznoszącym sprzeciwu, każde przepełnione pewnością siebie spojrzenie, każde słowo przesycone szorstkim akcentem z Monachium. To wszystko sprawiało, że drżał. Nie, nie ze strachu. Raczej z podniecenia.
- Żyjesz?- zapytała Wictoria wchodząc do sypialni, po czym przysiadła na brzegu łóżka i podała Grellowi szklankę wody.
- Chyba tak- stwierdził Sutcliff łapczywie wypijając zawartość szklanki.- Czemu ta woda jest taka kwaśna?
- Dodałam do niej witaminę C, jest świetna na kaca- wyjaśniła Wictoria kładąc zimny okład na jego opuchnięty policzek.
- Jesteś dla mnie taka dobra- przyznał Grell, po czym złapał dłoń białowłosej i złożył na niej pocałunek.
- Taa...- westchnęła Wictoria przypominając sobie o wczorajszej obietnicy. Bal. Taniec. Sebastian. Już na samą myśl odechciewało jej się wszystkiego.
- Wiki... Coś nie tak?- zapytał troskliwie czerwonowłosy Shinigami.
- Nie, czemu miałoby być nie tak?- Wundergeist uśmiechnęła się zręcznie tuszując swoja niechęć co do przyjęcia.- Zostałam zaproszona na bal.
-Bal?
- Tak, bal w rezydencji Ciela Phantomhive'a. Gdyby nie twój stan wzięłabym cię ze sobą- przyznała Wictoria.
- Ale nic mi nie jest- zaperzył się Grell.- Mogę iść!
- Wczoraj musiałam cie tutaj przynieść....
- Ale Wiki! Ja chcę iść! Chcę iść z tobą na ten bal!- wykrzyczał histerycznie, po czym objął Wictorię wtulając się w jej piersi.- Mogę iść?
- No dobrze, niech ci będzie- powiedziała zrezygnowanym tonem Wundergeist, po czym dodała.- Ale nie waż się upijać!
- Dobrze, będę grzeczny- przyznał Grell tonem niewiniątka.

***
Około południa, gdy słońce w zenicie świeciło nad horyzontem, Wictoria Wundergeist zamiast cieszyć się pogodą, gotowała dla Grella pyszny rosołek. Dbała o niego nie tylko dlatego, że jego stan był częściowo jej winą. Grell po prostu na to zasłużył. Przecież wczoraj w jej obronie chciał pobić Sebastiana. A że mu nie wyszło... Liczą się chęci, prawda?
Kiedy rosół był już gotowy, Wictoria przelała parującą zupę do porcelanowej miseczki i zaniosła do sypialni.
- Mam się tym najeść?- zapytał Sutcliff patrząc sceptycznie na miseczkę.
- Mogę ugotować coś jeszcze. Na co masz ochotę?- zapytała Wictoria siadając na łóżku.
Grell odstawił rosół na szafkę nocną, po czym złapał pannę Wundergeist za nadgarstki i popchnął na łóżko.
- Na ciebie- stwierdził nachylając się nad nią.
- Więc ty tak na poważnie?- zapytała Wictoria patrząc na niego szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami. Dotąd wmawiała sobie, że Grell wczoraj był pijany, a dzisiaj najzwyczajniej z tego żartował.
- Wiki... Myślałem, że wczoraj ci to wyjaśniłem- Grell padł na łóżko i wtulił się w poduszkę.
- Powiedziałam, że uwierzę ci gdy wytrzeźwiejesz- przypomniała Wiki.
- Jestem trzeźwy, a ty nadal mi nie wierzysz- przyznał smutno Grell.- Wiem, że nie ociekam testosteronem, już taki się urodziłem i nie zmienię tego...
- Nie przeszkadza mi to- Wictoria przerwała żale przyjaciela.- To, że jesteś odrobinę.... całkowicie zniewieściały bardzo mi pasuje.
- Naprawdę?!
- Tak, naprawdę. Jesteś przez to taki słodki, że aż chciałabym zobaczyć jak wyglądałbyś w sukience. Właśnie! Powinnam przygotować sobie coś na bal!
- Nie martw się o suknię- przyznał Grell z wymownym uśmiechem. Tolerancja Wictorii bardzo go podbudowała.- Leżąc tu przez pół dnia zdążyłem coś dla ciebie wymyślić.
- Przez pół dnia to ty spałeś- zauważyła Wundergeist.
- To popatrz za siebie.
Na szafie za Wictorią wisiały dwa wieszaki. Na jednym wisiał strój dla Grella- bordowe spodnie, czarny frak i biała koszula, a na drugim suknia dla Wictorii.
Czerwony gorset w czarne paseczki i spódnica składająca się z delikatnie marszczonej góry oddzielonej od drobnych falbanek rzędem czarnych róż sprawiły, że oczy Wictorii zalśniły.
- Śliczne- przyznała Wictoria.
- Cieszę się, że ci się podoba- uśmiechnął się Grell. Chyba zdążył przekonać swoją Wiki do czerwieni.


10 komentarzy:

  1. Jejku świetnie to wszystko opisujesz.
    Uwielbiam Grella *o*
    Czekam na kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to, kocham cię, kocham to co piszesz, chcę więcej! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam zgona! W dobrym sensie (chyba) To przez to, że czytałam i słuchałam jakiejś piosenki na cały regulator, aż tu nagle w połowie się drą Kurwa ja pierdole kurwa! W tym momencie wchodzi mój tata z tekstem
    -Ścisz to troszeczkę.
    Myślałam że zawału dostanę (to w momencie kiedy Grell mówi, że ma na nią ochotę)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha
      O ja jebię- ciekawy zbieg okoliczności xD
      Jak ja się cieszę, że mimo to nadal żyjesz :3

      Usuń
    2. O Boże, uwielbiam Twojego tatę Melly. ♥ xD

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń