Słowo na początek

Zaznaczam, że to mój pierwszy tego typu projekt.
Fanfic powstał na podstawie Kuroshitsuji (och, jaka ja oryginalna xD). Przewiduje siedem rozdziałów plus kilka specjalnych, pisanych lżejszą ręką. Rozdziały będą się pojawiać co tydzień.
Ogółem będzie dużo zwrotów akcji, epickich motywów... A tak poważnie, to nie spodziewajcie się po mnie za dużo. Nie ma szału, dupy nie urywa, ale mam nadzieję, że chociaż jednej osobie spodobają się moje wypociny.
Zostały jeszcze dwa rozdziały do zrobienia- później będę pisała okazyjnie. Może jakiś pastisz walnę.....Hmmm....

czwartek, 5 lipca 2012

Czerwona sukienka

   Kiedy Wictoria odebrała już swoje bagaże, a Will po raz kolejny powiedział Grellowi co o nim myśli, obydwaj mężczyźni pomogli swojej przyjaciółce zanieść rzeczy do mieszkania. William targał dwie ogromne walizki, podczas gdy idący za nim czerwonowłosy Shinigami niósł tylko niewielki kuferek skarżąc się Wictorii jak to mu ciężko.
- Dziękuję, to miło, że mi pomogłeś, Will- powiedziała uprzejmie panna Wundergeist, gdy wesoły pochód dotarł do mieszkania.
- Nie ma za co. Mamy tylko jedną kobietę- Shinigami w Londynie, więc trzeba o nią dbać- przyznał William  nieznacznie się uśmiechając. Jakimś dziwnym sposobem przy Wictorii jego chłód topniał.- Powinienem już wracać. Miłego dnia, Wictorio.
- Miłego dnia- pożegnała się kobieta, po czym otworzyła walizkę z sukniami.
- Wiki, no wiesz... Ja też się namęczyłem- jęknął Grell siadając obok niej.
- Taaak... Mój kuferek z biżuterią jest taaaki ciężki- stwierdziła sarkastycznie Wundergeist, po czym podała mu jedną z sukienek.- Powieś to gdzieś.
- Nosisz same ciemne rzeczy?- bardziej stwierdził niż zapytał wieszając suknię w szafie.- Przydałoby ci się trochę koloru.
- A czy ja wiem?- zapytała niepewnie Wictoria, podając mu kolejną czarną sukienkę.
Grell przykucnął obok stojącego przy łóżku kufra, gdzie znajdowały się stroje Madame Red. Nie miał serca by się ich pozbyć, wiedział, że kiedyś jeszcze się przydadzą. Ta chwila własnie nadeszła.
Wyciągnął z kufra  suknię równie krwistoczerwoną co szminka na ustach Wictorii. Przez chwilę kontemplował z błogim uśmiechem piękno tego koloru, po czym podał strój swojej przyjaciółce.
- Przymierz!
- Dobrze- powiedziała bez przekonania Wictoria, po czym swobodnie na oczach Grella, zrzuciła swoja czarną suknię, by nałożyć czerwoną, należącą niegdyś do Madame Red. Wundergeist, pełna wątpliwości co do stroju, przejrzała się w lustrze. Suknia leżała na niej świetnie, co dodatkowo potwierdzała, odbita w lustrze, zauroczona mina Grella.
- Wyglądasz ślicznie- przyznał z szerokim uśmiechem, a zauważając wciąż widoczny cień niepewności na twarzy Wictorii, pocałował ją w czubek śnieżnobiałej główki- Naprawdę ślicznie.
Grell nie sądził, że ktokolwiek będzie w stanie sprawić by jego miłość do czerwieni wzrosła. Tym bardziej nie wierzył, że dokonała tego... kobieta. Co jeszcze  zrobi z nim ta bardziej władcza niż jakikolwiek mężczyzna, drobna Niemka?

***

   Około południa Wictoria postanowiła wybrać się na pobliskie targowisko po zakupy, a przy okazji przyjrzeć się swojej dzisiejszej ofierze. Nie była pewna, czy dobrze robi wychodząc w krwistoczerwonej sukni, ale nie chciała sprawić Grellowi przykrości. Był dla niej naprawdę dobry...
Kupując warzywa, wypatrzyła między straganami Isabellę Kingston. Była filigranową kobietą o ciemnej cerze i zielonych oczach. Według informacji w księdze była córką Anglika i Hinduski, co wyjaśniało jej egzotyczna urodę. 
- Jesteś jeszcze ładniejsza niż na zdjęciu. Szkoda, że umrzesz tak młodo- szepnęła do siebie Wictoria. Cóż taka praca...
- Wictorio! Wictorio!- usłyszała za sobą znajomy głos, na co szybko się odwróciła. O nie, Sebastian... Było za późno na ucieczkę, a zgrywanie głupiej nie wchodziło w grę. Musiała stanąć twarzą w twarz z demonem.
- Czego?- warknęła.
- Skąd u tak przeuroczej kobiety tyle jadu?- zapytał lokaj tonem niewiniątka.
- Ty już dobrze wiesz skąd- stwierdziła oschle Wictoria.
- Kiedyś taka nie byłaś. Nie nosiłaś też czerwieni- Sebastian zręcznie zmienił temat patrząc bardziej na jej dekolt niż suknię.- A szkoda, wyglądasz w niej bardzo.. korzystnie.
- Masz jeszcze jakieś mądrości, którymi chcesz się podzielić?- Wictorii nie podobało się jak na nią patrzył. Przypominało jej to sposób w jaki myśliwy patrzy na zwierzynę. Czasy gdy była zwierzyną minęły bezpowrotnie. Teraz była łowcą.
- Nie, to wszystko co chciałem powiedzieć- przyznał z uśmiechem Sebastian.
- Więc żegnam. Mam kilka ważnych spraw do załatwienia- ucięła Wundergeist, po czym odwróciła się by jak najszybciej dotrzeć do mieszkania. Wtedy Sebastian złapał ja za rękę i przyciągnął do siebie.
- Co robisz?!
- Biorę to co moje- stwierdził Sebastian i pocałował ją. W odpowiedzi na pieszczotę dostał w twarz. Wictoria jak na kobietę potrafiła wykonać wyjątkowo silny i celny cios. Zwykła nazywać ten atak "Schnauzenschluss"*.

*Schanuzenschluss- (niem. Schnauze- morda, pysk, ryj; Schluss- strzał), strzał w ryj. xD


4 komentarze:

  1. Dobre.
    Ciekawe dlaczego zamiast kuferek z biżuterią przeczytałam kuferek z bielizną.
    Haha...
    Rozkręca się!
    A tak właściwie do czego to zmierza?
    Nie odpowiadaj xdd..
    Bez spoilerów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No oczywiście, że bez spojlerów. W kolejnym rozdziale troszkę się wyjaśni. A w jeszcze kolejnym będzie rozwiązanie wszystkiego ^^

      Powiem tylko, że powoli zmierza do końca xD

      Usuń
  2. Kurde no, wciąga ^^
    Powiedz kiedy będzie kolejny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń