Słowo na początek

Zaznaczam, że to mój pierwszy tego typu projekt.
Fanfic powstał na podstawie Kuroshitsuji (och, jaka ja oryginalna xD). Przewiduje siedem rozdziałów plus kilka specjalnych, pisanych lżejszą ręką. Rozdziały będą się pojawiać co tydzień.
Ogółem będzie dużo zwrotów akcji, epickich motywów... A tak poważnie, to nie spodziewajcie się po mnie za dużo. Nie ma szału, dupy nie urywa, ale mam nadzieję, że chociaż jednej osobie spodobają się moje wypociny.
Zostały jeszcze dwa rozdziały do zrobienia- później będę pisała okazyjnie. Może jakiś pastisz walnę.....Hmmm....

niedziela, 8 lipca 2012

Ofiara

   Wictoria po powrocie do mieszkania zastała dosyć smutny widok. Na podłodze leżał rozszarpany bukiet czerwonych róż, a w fotelu siedział przybity Grell z opróżnioną butelką wina.
- Co się stało?- zapytała cicho Wundergeist stawiając zakupy przy drzwiach.
- Widziałem...
- Co takiego widziałeś?- zapytała troskliwie siadając na podłokietniku fotela.
- Ciebie i Sebastiana. Pozwoliłem ci tutaj mieszkać, spać w moim łóżku, a ty wbijasz mi nóż w serce?- jęknął Grell nie spuszczając wzroku z okrutnie potraktowanych kwiatów.
- Nie rozumiem....- przyznała Wictoria.
- Nie udawaj! Widziałem wasz pocałunek na targowisku, a gdy pomyślę co musiało się dziać gdy siedziałem przed posiadłością to...
- Grell, posłuchaj! Sebastian za ten pocałunek dostał w twarz, wczoraj między nami nic nie zaszło. Nie licząc tego, że tez dostał w twarz. Zrozum- Wictoria z rozbrajającą szczerością spojrzała mu w oczy.- Nie chcę mieć z nim już nic wspólnego.
- Jak to JUŻ?!
- To długa historia. Opowiem ci ja kiedy indziej... I pamiętaj, nie zabiorę ci Sebastiana- przyznała głaszcząc Grella po głowie, po czym przytuliła. Chyba było ją jeszcze stać na ludzkie odruchy.
- Wiki...
- Hmm?
-Nie chodziło mi o to, że zabierzesz mi Sebastiana.
- Nie?!
- Bałem się, że Sebastian zabierze mi ciebie- wyznał Grell, wciąż w objęciach Wictorii.
- Że jak?!- wydusiła z siebie zdziwiona panna Wundergeist. Dotąd sądziła, że jej przyjaciela interesują wyłącznie mężczyźni. Nie przeszkadzało jej to, przecież sama kochała ludzi niezależnie od płci. Chociaż po tym co zrobił Sebastian nie ufała mężczyznom. No dobrze, Grell był wyjątkiem , ale nie zmieniało to faktu, że po jego wyznaniu była w lekkim szoku.
- Coś nie tak?- zapytał cicho Grell podnosząc głowę by spojrzeć Wictorii w oczy.
- Nie po prostu.... Wypiłeś za dużo i gadasz głupoty- przyznała białowłosa z niezręcznym uśmiechem.
- Nawet jeśli... Pijane usta mówią to co czuje trzeźwe serce- stwierdził Grell z zamiarem pocałowania przyjaciółki.
- Uwierzę, gdy usłyszę to od ciebie na trzeźwo- powiedziała Wundergeist podnosząc się z fotela i odsuwając od siebie pijanego przyjaciela.

***
  Dziesięć po dwudziestej drugiej Wictoria Wundergeist czekała na schodach kamienicy na Isabellę. Wiedziała, że dziewczyna umrze w ciemnym zaułku naprzeciwko. Wciąż patrząc w tamtą stronę myślała nad tym co powiedział jej Grell. Co jeśli nie należał do ludzi, którzy kochają wszystkich po alkoholu? Co jeśli on naprawdę...? Nadal wydawało jej się to niemożliwe, ale wolała rozważyć każdą możliwość. Nawet ta najmniej prawdopodobną....
Czy zdołałaby odwzajemnić jego uczucie? Łączył w sobie kobieca urodę i delikatność, ale był facetem. Jedynym facetem, któremu ufała. Cholera czego mogła chcieć więcej? Był dla niej idealny.
Dla bezpieczeństwa postanowiła jednak jutro udawać, że nic się nie stało, że nic nie słyszała, a on nic nie mówił.
  Kiedy srebrne wskazówki jej kieszonkowego zegarka wskazały 22:13 Wictoria podniosła ze schodów swoją kosę. Wykonał ją dla niej znajomy inżynier z Berlina. Dzięki temu oprócz walorów estetycznych kosa była również aerodynamiczna i idealnie wyważona, przez co niesamowicie wygodna w użyciu.
Nie zwracając uwagi na  pełne przerażenia krzyki gwałconej Isabelli i sapanie zboczeńca, poczekała aż gwałciciel- zabójca poderżnie swojej ofierze gardło, po czym ucieknie.
Wtedy podeszła do Isabelli Kingston. jej ciemna zakrwawiona twarz po raz kolejny zachwyciła Wictorię. Wundergeist pochyliła się nad młodą kobietą.
- To już koniec- szepnęła, po czym pocałowała zakrwawione usta Kingston. Następnie wbiła kosę w jej serce. Po obejrzeniu nagrania, ze łzami w oczach przerwała je. Nigdy nie zdarzyło jej się płakać w pracy. To nie było w jej stylu. Jednak życie Isabelli było jeszcze straszniejsze niż sposób w jaki umarła.
Od dziecka bita i wykorzystywana przez ojca, później poślubiona przez jego najlepszego przyjaciela, obleśnego starca, który był jeszcze gorszym okrutnikiem niż ojciec Isabelli. Na dodatek Kingston  zakończyła swój  pełen smutku i upokorzeń żywot jako ofiara gwałciciela- zabójcy.
- Londyn jest okropny- przyznała szeptem Shinigami ocierając łzę z policzka.- Faceci są okropni...
Wtedy usłyszała kroki. Grell powinien grzecznie czekać na nią w mieszkaniu. Poza tym były to kroki.... dwóch osób. Ciel i Sebastian. Cholera, czy musiała wpadać na nich akurat teraz? Dlaczego w ogóle musiała na nich wpadać?
- Scheisse- mruknęła.
- Gdzie jest ten, który jej to zrobił?- zapytał bez wstępów Ciel, nawet nie patrząc na ciało Isabelli.
-Skąd mam wiedzieć? Uciekł- przyznała Wictoria.
- Pozwoliłaś mu uciec?! Idiotka- warknął Ciel.
- Słuchaj, rozpieszczony szczylu, jestem Shinigami, Boginią Śmierci i nie obchodzą mnie sprawy śmiertelników! Prawdę mówiąc w ogóle mnie nie obchodzicie! Moim zadaniem jest tylko zbieranie waszych dusz!- wykrzyczała rozjuszona Wictoria, po czym oparła ostrze swojej kosy o podbródek hrabiego.- Chcesz przedterminowo oddać swoją?
- Sebastianie...zrób coś z tą wariatką.
- Yes, my lord- przytaknął lokaj, po czym podniósł broń z zamiarem uderzenia Wictorii. Atak został jednak błyskawicznie zablokowany przez...
- Nie pozwolę ci jej skrzywdzić, Sebciu- powiedział Grell stając między Wictorią a Sebastianem. Kobieta nie mogła w to uwierzyć- najpierw Grell wyznaje jej miłość, a później broni jej przed Sebastianem. To przez to wino czy on naprawdę...?
- Zmiana planów, Sebastianie. Najpierw wykończ jego, a później tą idiotkę- rozkazał Phantomhive obserwując wszystko z boku.
- Jak sobie życzysz, paniczu...
- Ciel, opamiętaj się!- krzyknęła Wictoria widząc, że Grell jest zbyt pijany by się obronić przed atakiem demona, ale wystarczająco by robić głupoty. Wiedziała, że jej interwencja zrobiłaby więcej szkody niż pożytku.
- Kim ty jesteś, że będziesz mi rozkazywać?
Wictoria pierwszy raz w życiu nie wiedziała co zrobić. Nie mogła włączyć się do walki, bo mogłabym zranić Grella, nie mogła zabić Ciela, bo zwolniliby ją dyscyplinarnie. Widok bitego Grella był dla niemieckiej Shinigami tak bolesny, że postanowiła schować honor głęboko do kieszeni.
- Czy... czy jeśli cię przeproszę, powstrzymasz Sebastiana?
- Dobrze kombinujesz, panno Wundergeist- przyznał Ciel.
- W takim razie... Przepraszam.... Przepraszam za wszystko- powiedziała Shinigami przez zaciśnięte zęby.
- I..?
- Coś jeszcze?- zdziwiła się Wictoria.
- Tak. Zobowiązujesz się jutro uczestniczyć w balu na terenie mojej posiadłości i zatańczyć z Sebastianem- dodał Ciel.
- Chyba żartujesz?! Bawisz się w swata?- parsknęła Wundergeist, widząc jednak lokaja uderzającego głową Grella o ścianę, szybko zmieniła zdanie.- No dobrze, dobrze, ale każ Sebastianowi przestać!
- Interesy z tobą to czysta przyjemność- Ciel uśmiechnął się szyderczo.- Sebastianie, wystarczy. Cel osiągnięty.



4 komentarze:

  1. Uważam, iż to fantastyczne. Chcesz bym miała zgon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ni chodzi mi o zgon. Chociaż.... Nie, nadal nie chodzi mi o zgon xD

      Usuń
  2. Tak, ja też mam po tym zgon...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu macie po tym zgon? Nie jest chyba az takie złe ;<

      Usuń